wtorek, 30 października 2012
EKSPERYMENT - sanatorium ;-)
Ponad półtora roku temu lekarz wypisał mi skierowanie do sanatorium, tego samego dnia złożyłam je. NFZ odrzucił skierowanie ponieważ Celiakii się nie leczy, moja Pani Doktor wypisała kolejne skierowanie. Tym razem zamiast pisać, że choruję na celiakię i należy mnie podreperować, napisała, że mam słabe stawy i należy pamiętać podczas turnusu o mojej diecie. NFZ postanowił uznać skierowanie.
Po ponad półtora roku poczta dostarczyła list z terminem wypoczynku w Ciechocinku...
Pierwsze wrażenie - zamiast dotrzeć tu o 14, dotarłam o 19 - musiałam brać pokój jaki został, w starym niewyremontowanym skrzydle. Fotogenicznym skrzydle, pełnym akcentów z PRL :-)
Muszę zaznaczyć, że wszędzie jest czysto i pracownicy są bardzo mili... jednak moja dieta zaskoczyła pracowników kuchni, tak więc kolacji bezglutenowej nie było. Ale tu UWAGA! Już dziś pierwszego dnia pobytu dostałam specjalny obiad - zamiast krupnika, zupę jeżynową i extra ilość warzyw do drugiego dania. Miłym zaskoczeniem jest również smak obiadów, smakuje jak w domu, nie jak na stołówce :-)
Taki uroczy zestaw czeka na każdym łóżku - dwa ręczniki, jeden duży, drugi mały plus szary papier toaletowy.
Ciekawe czy dzwonek alarmu działa, wisi tuż nad głową :-)
Radio nie działa, ale jest piękne!!!
0 17 korytarze świecą pustkami :-/
Lekarskie przywileje ;-)
A to taki mały akcent z łazienki na korytarzu na trzecim piętrze :-)
Nie mam pojęcia do czego służą przyciski z prawego panelu...
Jezus z pierwszego zdjęcia wisi nad moim łóżkiem...
A wracając do jedzenia... najbliższe trzy tygodnie to wielka zagadka... w ramach eksperymentu postaram się nie dojadać na mieście, ciekawe czy zostanę przy swojej wadze czy schudnę... waga na dziś - w ubraniu i sandałach - 54,4 kg ;-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz