Czas na podsumowanie stołówki. I tu powinnam rozpisać się, jak to głoduje, jedzenie jest bez smaku, a Pani z kuchni mówią, że skoro jestem na diecie to mój problem. Nic z tych rzeczy nie miało miejsca! Już w poniedziałek wieczorek, kiedy spóźniłam się na kolacje przywitała mnie uśmiechnięta Kelnerka, kiedy powiedziałam czego nie jadam, powiedziała, że z kolacją będzie problem ale od rana będzie Pani Kierownik, której muszę wszystko powiedzieć i z pewnością głodna chodzić nie będę. Nie skłamała!
:-)
Nie chodzę najedzona, tylko przejedzona - kumuluje się tu łakomstwo i czasem kiedy już jestem bardziej niż najedzona i tak głupio mi zostawić pół obiadu. To trochę jak z wizytą w cioci, wiem - skoro stara się by wszystko było smaczne, po prostu w połowie posiłku nie można powiedzieć "Dziękuję, więcej nie zjem". Ten sam odruch mam tu podczas posiłków, są smaczne, różnicowane - codziennie danie nie powtarzają się a w moim przypadku faktycznie zawsze dostaję tylko i wyłącznie to co mogę jeść, więc nie ładnie było by zostawić połowę porcji. Zaznaczam, że sanatorium z założenia nie jest nakierunkowane na osoby z celiakią.
Jak widać zjadam wszystko - więc jedzenie jest smaczne :-)
Jestem tu od tygodnia i w tym czasie kupiłam tylko grejfrut, granat i monte - nie z głodu :-)
Zdjęcia na stołówce robiłam z piątek, tak więc na obiad była ryba...
Jak widać na fotografiach codziennie obiad składa się z dwóch dań. Zupę często Pani muszą przygotować dla mnie osobno, ze względu na makaron (ja dostaję ryżowy) lub przez zabielanie.
Prawie zawsze są dwie różne surówki lub surówka plus gotowane warzywa. W piątek dostałam gotowaną marchewkę i wie surówki, ziemniaki i pieczony filet z ryby.
Aby relacja była pełna - nie mogę pominąć kolacji :-)
Powiedziałam Pani Kierownik, że nie jem wędlin tzn. czasem jem, ale nie mogę oczekiwać, że specjalnie dla mnie będzie sprowadzana bezglutenowe szynka lub kiełbasa... Tak, więc zawszę dostaję gotowane mięsa do kanapek :-)
Obowiązkowa owoc do śniadanie i kolacji :-)
Panie z kuchni i stołówki zasługują na wielkie wielkie podziękowania! :-)
Nie chodzę najedzona, tylko przejedzona - kumuluje się tu łakomstwo i czasem kiedy już jestem bardziej niż najedzona i tak głupio mi zostawić pół obiadu. To trochę jak z wizytą w cioci, wiem - skoro stara się by wszystko było smaczne, po prostu w połowie posiłku nie można powiedzieć "Dziękuję, więcej nie zjem". Ten sam odruch mam tu podczas posiłków, są smaczne, różnicowane - codziennie danie nie powtarzają się a w moim przypadku faktycznie zawsze dostaję tylko i wyłącznie to co mogę jeść, więc nie ładnie było by zostawić połowę porcji. Zaznaczam, że sanatorium z założenia nie jest nakierunkowane na osoby z celiakią.
Jak widać zjadam wszystko - więc jedzenie jest smaczne :-)
Jestem tu od tygodnia i w tym czasie kupiłam tylko grejfrut, granat i monte - nie z głodu :-)
Zdjęcia na stołówce robiłam z piątek, tak więc na obiad była ryba...
Jak widać na fotografiach codziennie obiad składa się z dwóch dań. Zupę często Pani muszą przygotować dla mnie osobno, ze względu na makaron (ja dostaję ryżowy) lub przez zabielanie.
Prawie zawsze są dwie różne surówki lub surówka plus gotowane warzywa. W piątek dostałam gotowaną marchewkę i wie surówki, ziemniaki i pieczony filet z ryby.
Aby relacja była pełna - nie mogę pominąć kolacji :-)
Powiedziałam Pani Kierownik, że nie jem wędlin tzn. czasem jem, ale nie mogę oczekiwać, że specjalnie dla mnie będzie sprowadzana bezglutenowe szynka lub kiełbasa... Tak, więc zawszę dostaję gotowane mięsa do kanapek :-)
Obowiązkowa owoc do śniadanie i kolacji :-)
Panie z kuchni i stołówki zasługują na wielkie wielkie podziękowania! :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz