Kiedy moja Pani doktor skierowała mnie do sanatorium wyszukałam w necie sanatoria, które skierowane są do osób na diecie bezglutenowej. Niestety pracownicy NFZ nie doszukali się takich, bądź nie doczytali uwagi lekarki mówiącej o celiakii.
Kiedy przyszedł list z NFZ dowiedziałam się, że jadę do Ciechocinka, wyszukane przeze mnie ośrodki nie znajdują się w Ciechocinku... Temat żywienia był dla mnie wielkim znakiem zapytania, nastawiałam się na przewlekły głód i żywienie się w mieście.
W czepku urodzona trafiłam do sanatorium, w którym zebrała się naprawdę świetna ekipa pracowników, zarówno rehabilitantów, jak i Pań zajmujących się żywieniem - co dla mnie również ważne. W tym momencie mocno ściskam wszystkie Panie i dziewczyny ze stołówki i kuchni, nie bez powodu. Ani jednego dnia nie potraktowały tematu moje jedzenia i mnie, jak problemu. A problemem w jakiś sposób jestem - jem inne śniadania niż pozostali kuracjusze, prawie zawsze inne zupy (nie zabielane, bez makaronu) i często inny obiad, szczególnie od czasu kiedy zaczęłam czytać menu i pytać "Czy dziś mogę zjeść zrazy zamiast kurczaka?". Moje prośba zawsze zostaje spełniona. Efektem mojej prośby jest więcej pracy w kuchni, ponieważ Pani pełniąca dyżur specjalnie dla nie musi osobno ugotować kawałek mięsa... Wielkie dzięki za to! ;-)
Podczas śniadań również jestem ponadplanowym zadaniem. Zazwyczaj wszyscy dostają wędlinę, ser lub serek topiony, jakieś warzywa, twarożek lub pastę, cukrzycy - owoc lub jogurt. Dla mnie Panie szykują osobny talerz, z pieczonym lub gotowanym mięsem, warzywami, czasem twarożkiem. Codziennie rano dostaję owoce w ramach drugiego śniadania.
Podczas kolacji znów Panie muszą o mnie pamiętać. Zamiast wędliny - gotowane lub pieczone mięso, zamiast chleba - wafle ryżowe, kiedy wszyscy jedzą jedzą jajka w majonezie lub pastę z twarożku - dla mnie Panie szykują jajko bez majonezu. I tak codziennie. Niby mała rzecz, ale przy żywieniu pod stu osób taka mała dodatkowa czynność kradnie cenny czas...
Jak widać mój talerz wyróżnia się w tłumie talerzy...
Panie są niesamowite! I zawsze uśmiechnięte! Uwielbiam je wszystkie! :-)
Tak, to ich będzie mi brakowało w domu! :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz