wtorek, 18 grudnia 2012

Śniadanie.... połowa grudnia... czas na wiosenne śniadanie ;-p



Podobno śniadanie to najważniejszy posiłek dnia... Ja zazwyczaj jem je bliżej południa niż rana, jakoś mój żołądek powoli się budzi ;-)




Dzień zaczynam od herbaty, potem przychodzi czas na kawę albo drugą herbatę... 

Dla mnie śniadanie to najlżejszy posiłek dnia, zdecydowanie na śniadanie lubię coś lekkiego...

A dziś dobre będzie coś zielonego ;-)






Smacznie i zdrowo:

Pieczywo

Masło

Jajko gotowane

Ogórek

Szczypiorek


Wiosenne śniadanie gotowe! ;-)




poniedziałek, 17 grudnia 2012

Grenade ... childhood memories ... ;-)

by me.

Grenade ... strange fruit, which usually do not know how to eat, to not mess ... Great hands it to him, so rude nibbling on a grain of ... Unfortunately, not always and not everywhere falls to eat with your hands;-)

by me.
Garnet was like for people on gluten-free diet. While reading about the health benefits you can feel as if read by an antidote for all the evil!

Garnet has a positive effect on the circulatory system, has some magical power in the topic of cancer - a person suffering from celiac disease, which, despite the desire sometimes withdraws from the diet is the group asking for cancer (yes, say the study).

Gosh! And here I should write "I'm Stupid" ... Yes, there are days when the diet I put on a side track, despite the theoretical preparation Fri "What can I be in a few years" ... But I will not lie to myself, and sometimes greed or convenience wins ... and sometimes there are days when such mundane topics as what you eat does not exist ... Because if there is such great breakfast than on the run, in the car with someone who dry bread tastes as good as shrimp?! That day I was about a week ago ... friend, who has always been there - picked me up from the bus, which took off at 5:30 am, drove to the goal after 10 in the morning (I went to bed around 2 am, I woke up around 4 in the morning) ... And when I got out of the bus, or did not know my name, or if I want more to eat or drink ... regretted cold coke bottle that was in the fridge at home ... I look like I just rolled over tractor ... we drove into town late ... in stock in the country could not pay the card, in my wallet and I did not even buck cash ... And then a great friend, a great chef, Wojtek - He prepared breakfast - bought - sausage hunting, Mars and Coca Cola - and at such a time is an important part of Mars or manufacturer delicious sausages ...

Returning to the topic - the grenade is also a good effect on the fetus. Unfortunately, the studies say that pregnancy is a difficult topic for people suffering from celiac disease ... :-/ 

by me.
 For me, the grenade is also a childhood memory ... When I was a kid my dad often went. Once in a shorter time for longer. It seems to me that going to war against Iraq - Iran, was one of those long ... I do not remember what year it was ... War was in the eighties ... I did not go to school yet ...

by me.
by me.
by me.
Whenever dad left he brought gifts for my brother and me. Typically, these were "żeleźniaki" small metal cars. I had them as much as a rich boy. I learned to play with dolls only in school from friends. Cars that was what I liked. Probably because of the gifts dad's travels not associated with anything bad. When he returned from the war, my dad brought my grenades! In the eighties such extravagant fruit in Poland was not ;-) Combining the facts that my dad was in the war and that we got grenades - my brothe and I said to kids in the yard: "Dad was in the war and brought us grenades!" Hehehe! Even not lied, and our story stimulated imagination!

I do not even remember from that time that I tasted the fruit. Now I love pomegranates! The taste and memories! ;-)

by me.

Granat... wspomnienie dzieciństwa... ;-)


by me.

Granat... dziwny owoc, który zazwyczaj nie wiadomo jak zjeść, aby się nie upaprać... Świetnie je go się rękoma, od tak niekulturalnie wyskubując ziarenka... Niestety, nie zawsze i nie wszędzie wypada jeść rękoma ;-)


by me.

Granat jakby powstał dla osób na diecie bezglutenowej. Czytając o jego walorach zdrowotnych można poczuć się, jakby czytało się o antidotum na całe zło! 

Granat ma pozytywne działanie na układ krążeniowy; posiada jakąś magiczną moc w temacie nowotworów - a osoba chora na celiakię, która mimo chęci czasem odstępuje od diety jest w grupie proszącej się o nowotwór (tak, mówią badania). 

Rany! I tu powinna napisać "To ja Głupek"... Tak, są dni kiedy dietę odkładam na boczny tor, mimo przygotowania teoretycznego pt. "co może mi być za kilka lat"... Ale nie będę sama siebie okłamywać,  czasem łakomstwo lub wygoda wygrywa... a czasem są dnie, kiedy tak przyziemne tematy, jak to co zjem nie istnieją... Bo czy istnieje pyszniejsze śniadanie niż takie w biegu, w samochodzie z kimś z kim sucha bułka tak samo dobrze smakuje jak krewetki?! Taki dzień miałam około tygodnia temu...  kumpel, który istnieje od zawsze - odebrał mnie z autobusu, który wystartował o 5:30 rano, dojechał do celu po 10 rano (poszłam spać około 2 w nocy, wstałam około 4 nad ranem)... I kiedy tak wyszłam z autobusu, nie wiedziałam ani jak mam na imię, ani czy bardziej chce jeść czy pić... żałowałam zimnej butelki coca coli, która została w lodówce w domu... wyglądam jakby właśnie rozjechał mnie traktor... jechaliśmy spóźnieni za miasto... w sklepie na wsi kartą zapłacić nie mogłam, a ja w portfelu nie miałam nawet złotówki gotówki... I właśnie wtedy wspaniały kumpel, kucharz doskonały, Wojtek - przygotował mi śniadanie - kupił - kiełbaskę myśliwską, marsa i coca colę - czy w takiej chwili ważny jest skład marsa lub producent pysznej kiełbaski...

Wracając do tematu - granat ma też dobry wpływ na płód. Niestety, badania mówią, że ciąża to trudny temat dla osoby chorej na celiakię... :-/

by me.

by me.

Dla mnie granat to też wspomnienie dzieciństwa... Kiedy byłam dzieckiem tata często wyjeżdzał. Raz na krócej, raz na dłużej. Wydaje mi się, że wyjazd na wojnę Irak - Iran, należał do tych dłuższych... nie pamiętam, który to był rok... wojna była w latach osiemdziesiątych... nie chodziłam jeszcze do szkoły...

Zawsze kiedy tata wyjeżdzał przywoził prezenty dla brata i dla mnie. Zazwyczaj były to "żeleźniaki", małe metalowe samochodziki. Miałam ich tyle co bogaty chłopiec. Lalkami nauczyłam się bawić dopiero w szkole od koleżanek. Samochodziki to było to co lubiłam.  Zapewne z powodu prezentów wyjazdy taty nie kojarzyły nam się z niczym złym. Kiedy wrócił tata z wojny przywiózł mam granaty! W latach osiemdziesiątych takich ekstrawaganckich owoców w Polsce nie było ;-) Łącząc fakty, że tata był na wojnie i ten, że dostaliśmy granaty - na podwórku mówiliśmy dzieciom "Tata był na wojnie i przywiózł nam granaty!" Hehehe! Nawet nie skłamaliśmy, a nasza opowieść pobudzała wyobraźnie!

Nawet nie pamiętam z tamtego czasu, czy owoc mi smakował. Teraz uwielbiam GRANATY!!! Za smak i wspomnienie! ;-)

by me.
by me.